Nazywam się Leselie White i mam piętnaście lat. Mieszkam w mugolskim sierocińcu, po
tym jak śmierciożerca, gdy miałam pięć lat, zabił moich rodziców zaklęciem
niewybaczalnym. Evanna i Lorcan White (bo tak nazywali się moi rodzice) byli oboje
ważnymi postaciami w Ministerstwie i prawie każdy znał ich nazwisko oraz twarz.
Jedyna ja nie potrafiłam przypomnieć sobie wyglądu rodziców. Codziennie słyszę tylko
dźwięczny głos mojej matki: "Lesie, bardzo cię kocham, ale musisz uciekać. Biegnij!" i
nic poza tym. Ciotki w sierocińcu mnie nienawidzą tylko dlatego, że jestem inna. Jako
jedenastolatka dostałam list z Hogwartu. Spodziewałam się tego, bo dużo słyszałam jak
Ciotki gadały, że wreszcie się mnie pozbędą i z pewnością słyszały o moim pochodzeniu.
Były tak uradowane, że wyjeżdżam i na ulicę Pokątną zabrały mnie już następnego dnia.
Pierwszego września na peronie długo się kręciłam i nie wiedziałam co robić, bo
opiekunki dawno zostawiły mnie pod King Cross. Nikt nie zwracał uwagi na mnie -
jedenastoletnią, niską blondynkę o błękitnych oczach, bo każdy zajmował się sobą.
Było strasznie tłoczno i głośno więc mój lęk z każdą sekundą narastał. Jednak wybiła
ta godzina i musiałam wsiąść do wagonu. Wzięłam bagaż i usiadłam w wolnym
przedziale. Siedziałam cicho rozmyślając o tym, co mnie czeka w Hogwarcie. Nie
wiele wiedziałam o tej szkole. Nagle drzwi od przedziału
otworzyły się z wielkim hukiem.
tym jak śmierciożerca, gdy miałam pięć lat, zabił moich rodziców zaklęciem
niewybaczalnym. Evanna i Lorcan White (bo tak nazywali się moi rodzice) byli oboje
ważnymi postaciami w Ministerstwie i prawie każdy znał ich nazwisko oraz twarz.
Jedyna ja nie potrafiłam przypomnieć sobie wyglądu rodziców. Codziennie słyszę tylko
dźwięczny głos mojej matki: "Lesie, bardzo cię kocham, ale musisz uciekać. Biegnij!" i
nic poza tym. Ciotki w sierocińcu mnie nienawidzą tylko dlatego, że jestem inna. Jako
jedenastolatka dostałam list z Hogwartu. Spodziewałam się tego, bo dużo słyszałam jak
Ciotki gadały, że wreszcie się mnie pozbędą i z pewnością słyszały o moim pochodzeniu.
Były tak uradowane, że wyjeżdżam i na ulicę Pokątną zabrały mnie już następnego dnia.
Pierwszego września na peronie długo się kręciłam i nie wiedziałam co robić, bo
opiekunki dawno zostawiły mnie pod King Cross. Nikt nie zwracał uwagi na mnie -
jedenastoletnią, niską blondynkę o błękitnych oczach, bo każdy zajmował się sobą.
Było strasznie tłoczno i głośno więc mój lęk z każdą sekundą narastał. Jednak wybiła
ta godzina i musiałam wsiąść do wagonu. Wzięłam bagaż i usiadłam w wolnym
przedziale. Siedziałam cicho rozmyślając o tym, co mnie czeka w Hogwarcie. Nie
wiele wiedziałam o tej szkole. Nagle drzwi od przedziału
otworzyły się z wielkim hukiem.
- Czy jest tu zajęte? - zapytała mnie mała, rudowłosa dziewczynka z dwoma wysokimi,
także rudymi bliźniakami na czele.
także rudymi bliźniakami na czele.
- Mmmm, chyba tak - odparłam zmieszana rozglądając się.
- A, możemy się dosiąść? -pytał śmiesznie błagalnym tonem jeden z bliźniaków.
- Jasne! - odpowiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć. Jak najbardziej chciałam
się z nimi zaprzyjaźnić, bo nie chciałam zostawać sama w tej wielkiej szkole, a i tak
wydawali się mili. Rudzielcy rozsiedli się na fotelach i odłożyli bagaże.
się z nimi zaprzyjaźnić, bo nie chciałam zostawać sama w tej wielkiej szkole, a i tak
wydawali się mili. Rudzielcy rozsiedli się na fotelach i odłożyli bagaże.
- Ja jestem Ginny Weasley, a to...
- Fred i George Weasley - dokończyli za dziewczynkę dwaj chłopcy. Rudowłosa tylko
głęboko westchnęła i na chwilę spuściła głowę, ale szybko ją uniosła.
głęboko westchnęła i na chwilę spuściła głowę, ale szybko ją uniosła.
- A ty? - zapytała swoim piskliwym głosem.
- Leselie White - uśmiechnęłam się do niej.
Dalszą drogę śmialiśmy się i dużo rozmawialiśmy, a gdy pociąg się zatrzymał
trzymałam się blisko Ginny. Pamiętam jeszcze Ceremonię Przydziału... dopiero wtedy
poczułam prawdziwy strach.
trzymałam się blisko Ginny. Pamiętam jeszcze Ceremonię Przydziału... dopiero wtedy
poczułam prawdziwy strach.
Pierwszą wywołano Ginny. Tiara nie musiała się długo zastanawiać i przydzieliła
ją do Gryffindoru, tak jak każdego Weasley'a.
ją do Gryffindoru, tak jak każdego Weasley'a.
- Leselie White! - wywołała mnie Minerva McGonagall. Serce zaczęło szybciej bić,
a pot zalewał mnie niczym Tsunami. Usiadłam szybko na stołku.
a pot zalewał mnie niczym Tsunami. Usiadłam szybko na stołku.
- Panna White! - wrzasnęła Tiara, a ja prawie dostałam zawału serca - Gdzie by cię
tu przydzielić... Ravenclaw, Slytherin... Jesteś mądra. Tak! Widzę jakiś ukryty talent,
ale jedna z cech góruje nad wszystkim Leselie. GRYFFINDOR! - znowu wrzasnęła, ale
tym razem odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do stołu mojego domu. Czekała tam już na
mnie Rudowłosa, która wraz z pozostałymi klaskała.
tu przydzielić... Ravenclaw, Slytherin... Jesteś mądra. Tak! Widzę jakiś ukryty talent,
ale jedna z cech góruje nad wszystkim Leselie. GRYFFINDOR! - znowu wrzasnęła, ale
tym razem odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do stołu mojego domu. Czekała tam już na
mnie Rudowłosa, która wraz z pozostałymi klaskała.
Usiadłam szybko obok niej i szczęśliwie uśmiechałam. Z pewnością zaczęło mi się tam
podobać.
podobać.
-------------------------------------------------------********------------------------------------------------------
Mam nadzieję, że pierwszy "rozdział", a bardziej prolog wam się spodobał :D
Jeśli tak, to nie zapomnijcie o komentarzu! Bardzo proszę :) Z góry przepraszam, że
tak mało napisałam, ale w końcu to dopiero wstęp! ^.^
tak mało napisałam, ale w końcu to dopiero wstęp! ^.^
~~Mrs Malfoy~~