wtorek, 29 grudnia 2015

♥Prolog♥



Nazywam się Leselie White i mam piętnaście lat. Mieszkam w mugolskim sierocińcu, po 
tym jak śmierciożerca, gdy miałam pięć lat, zabił moich rodziców zaklęciem 
niewybaczalnym. Evanna i Lorcan White (bo tak nazywali się moi rodzice) byli oboje
ważnymi postaciami w Ministerstwie i prawie każdy znał ich nazwisko oraz twarz.
Jedyna ja nie potrafiłam przypomnieć sobie wyglądu rodziców. Codziennie słyszę tylko 
dźwięczny głos mojej matki: "Lesie, bardzo cię kocham, ale musisz uciekać. Biegnij!" i 
nic poza tym. Ciotki w sierocińcu mnie nienawidzą tylko dlatego, że jestem inna. Jako 
jedenastolatka dostałam list z Hogwartu. Spodziewałam się tego, bo dużo słyszałam jak
Ciotki gadały, że wreszcie się mnie pozbędą i z pewnością słyszały o moim pochodzeniu. 
Były tak uradowane, że wyjeżdżam i na ulicę Pokątną zabrały mnie już następnego dnia. 
Pierwszego września na peronie długo się kręciłam i nie wiedziałam co robić, bo
opiekunki dawno zostawiły mnie pod King Cross. Nikt nie zwracał uwagi na mnie - 
jedenastoletnią, niską blondynkę o błękitnych oczach, bo każdy zajmował się sobą.
Było strasznie tłoczno i głośno więc mój lęk z każdą sekundą narastał. Jednak wybiła 
ta godzina i musiałam wsiąść do wagonu. Wzięłam bagaż i usiadłam w wolnym 
przedziale. Siedziałam cicho rozmyślając o tym, co mnie czeka w Hogwarcie. Nie 
wiele wiedziałam o tej szkole. Nagle drzwi od przedziału 
otworzyły się z wielkim hukiem.

- Czy jest tu zajęte? - zapytała mnie mała, rudowłosa dziewczynka z dwoma wysokimi,
 także rudymi bliźniakami na czele.

- Mmmm, chyba tak - odparłam zmieszana rozglądając się.

- A, możemy się dosiąść? -pytał śmiesznie błagalnym tonem jeden z bliźniaków.

- Jasne! - odpowiedziałam i spróbowałam się uśmiechnąć. Jak najbardziej chciałam
 się z nimi zaprzyjaźnić, bo nie chciałam zostawać sama w tej wielkiej szkole, a i tak
wydawali się mili. Rudzielcy rozsiedli się na fotelach i odłożyli bagaże.
- Ja jestem Ginny Weasley, a to...
- Fred i George Weasley - dokończyli za dziewczynkę dwaj chłopcy. Rudowłosa tylko
 głęboko westchnęła i na chwilę spuściła głowę, ale szybko ją uniosła.
- A ty? - zapytała swoim piskliwym głosem.
- Leselie White - uśmiechnęłam się do niej.
Dalszą drogę śmialiśmy się i dużo rozmawialiśmy, a gdy pociąg się zatrzymał
trzymałam się blisko Ginny. Pamiętam jeszcze Ceremonię Przydziału... dopiero wtedy 
poczułam prawdziwy strach.
Pierwszą wywołano Ginny. Tiara nie musiała się długo zastanawiać i przydzieliła 
ją do Gryffindoru, tak jak każdego Weasley'a.
- Leselie White! - wywołała mnie Minerva McGonagall. Serce zaczęło szybciej bić,
 a pot zalewał mnie niczym Tsunami. Usiadłam szybko na stołku.
- Panna White! - wrzasnęła Tiara, a ja prawie dostałam zawału serca -  Gdzie by cię
 tu przydzielić... Ravenclaw, Slytherin... Jesteś mądra. Tak! Widzę jakiś ukryty talent,
 ale jedna z cech góruje nad wszystkim Leselie. GRYFFINDOR! - znowu wrzasnęła, ale
 tym razem odetchnęłam z ulgą i pobiegłam do stołu mojego domu. Czekała tam już na
 mnie Rudowłosa, która wraz z pozostałymi klaskała.


Usiadłam szybko obok niej i szczęśliwie uśmiechałam. Z pewnością zaczęło mi się tam
podobać.

-------------------------------------------------------********------------------------------------------------------

Mam nadzieję, że pierwszy "rozdział", a bardziej prolog wam się spodobał :D
Jeśli tak, to nie zapomnijcie o komentarzu! Bardzo proszę :) Z góry przepraszam, że
tak mało napisałam, ale w końcu to dopiero wstęp! ^.^ 


~~Mrs Malfoy~~