środa, 6 stycznia 2016

Rozdział V "Tęczówki ma po mnie! - powiedziała z dumą"

Następnego dnia obudziłam się dość późno. Pani Pomfrey zajmowała się małym chłopcem, który wpadł rano do jeziora.
- Dzień dobry panienko! - uśmiechnęła się do mnie.
- Dzień Dobry... - mruknęłam - O nie! - wrzasnęłam, a pielęgniarka zadrżała z przerażenia.
- Merlinie, Leselie! Co się stało? - pytała zatroskana.
- Przepraszam, ale... - mówiłam podnosząc się z łóżka - muszę iść. Obiecałam, że obejrzę trening Ginny. - tłumaczyłam się, a Pomfrey zmarszczyła w jednej sekundzie czoło.
- Wykluczone - powiedziała krótko.
- Jak to?! - oburzyłam się.
- Nie puszę cię w takim stanie! Nie myśl sobie. Możesz zachowywać się ciszej? Ollie śpi. - mówiła niezwykle ignoranckim tonem.
- Oj wie Pani jakie to dla mnie ważne! - nie odpuszczałam. Kobieta podeszła do mnie, przyłożyła rękę do czoła, potrząsnęła moimi ramionami i klepnęła mnie lekko w policzek.
- Zdrowa - westchnęła smutno - Możesz iść.
- Dziękuję! - zaczęłam skakać z radości. Wzięłam swoje rzeczy i szybko pobiegłam się przebrać. Spojrzałam na kalendarz. Dzisiaj zaczął się weekend, a ja miałam go przeleżeć w Skrzydle? Nie ma mowy. Ubrałam się w inny strój niż szata szkolna i popędziłam na boisko. Zdyszana dobiegłam spóźniona pięć minut. Spojrzałam się w stronę boiska. Harry właśnie próbował coś przemawiać lecz Ginny, która właśnie mnie zobaczyła pobiegła w moją stronę piszcząc z radości przerwała mu to.
- Lesie! - rzuciła mi się w ramiona.

- Ginny, nie martw się... - uwolniłam się z uścisku - już jest dobrze - uśmiechnęłam się szeroko. Zaraz po niej przytuliła mnie jeszcze na powitanie Cho i Luna, które przyszły za mną. 
- Cześć Lesie, cieszę się, że już wszystko w porządku, ale skupcie się! Musimy wziąć ten trening na poważnie - mówił stanowczo Potter. 
- Okej, to ja może już pójdę - podniosłam lekko kąciki ust i poszłam na trybuny. Weszłam pospiesznie po schodkach, a na miejscu czekała już Hermiona i Alex. 
- Fajnie cię widzieć całą Les - powitała mnie szatynka. Usiadłam obok przyjaciółki i wgapiłam się w latający na boisku tłuczek. Nie dziwię się, że Harry bierze wszystko na poważnie, bo został kapitanem drużyny Gryffindor'u i martwi się, że każdą porażkę weźmie na siebie. Nie dziwię się. Nigdy nie potrafiłam być przewodniczącą czy kierownikiem, ponieważ bałam się tego samego. Podsumowując: boję się wszystkiego. Jakoś już zbytnio się tym nie przejmuję, bo wychodzi też na to, że potrafię, w NIEKTÓRYCH sytuacjach go przełamać. Ocknęłam się z zamysłu i skierowałam głowę w stronę plotkujących gryfonek z krukonkami.
- Czemu z nimi nie ćwiczysz? - zapytałam Gin.
- Trenują teraz tylko Rona, Angelinę i bliźniaków, a ja mam patrzeć - odpowiedziała, a ja znowu wkleiłam wzrok w pustkę.
- Lesie, słyszałaś? - szepnęła do mnie Ginny.
- Co się stało? - powiedziałam cicho do dziewczyn.
- Bo mi się podoba taki jeden ładny gryfon! - wykrzyczała Lavender, a oczy zawodników na miotłach przez chwile patrzyły na nią - Jest taki miły, słodki, i ma takie piękne tęczówki - rozmarzała na głos dziewczyna.
- Te tęczówki ma po mnie! - powiedziała z dumą Ginevra. 
- Przecież masz ich dwóch takich samych - prychnęła Alex.
- Możecie mi powiedzieć o kogo chodzi?! - wtrąciłam im w iście babską rozmowę,
- Ty nie wiesz?! - krzyknęła znowu zakochana.
- Tak się składa, że nie. Przed chwilą to mówiłam! - powiedziałam zdenerwowana.
- A kto jest najładniejszym chłopakiem w szkole? Co?! Zgadnij! - domagała się dalej podekscytowana Lavender.
- Z tych najładniejszych to chyba Hagrid - powiedziałam beznamiętnie.
- Uueee! - jęknęła z odrazą, a ja zaczęłam się cicho śmiać.
- No powiedz jej wreszcie... - mruknęła widocznie znudzona Hermiona.
- Freddieee - przeciągnęła "słodko".
- Fred? - powiedziałam zbierając szczękę z podłogi - Fred Weasley?
- Zazdrościsz?! - rzuciła się na mnie ze spojrzeniem bazyliszka.
- Nie! - krzyknęłam.
- Lav, uspokój się - chwyciła ją za ramię Cho, a dziewczyna tylko syknęła i usiadła spokojniej. Hermiona z Alex zaczęły się głośno śmiać z naszej "kłótni". Było to tak zaraźliwe, że zaraz cała nasza nasza szóstka wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Fakt, byłam zaskoczona zakochaniem Lavender, ale to nie znaczy, że jestem zazdrosna! Teraz tylko jak wytłumaczyć to zakochanej po uszy dziewczynie? Nie da się! Niech mówi co chce, bo ja nie mam z tym nic wspólnego! Nawet nie mam zamiaru. Jak mogłabym być zazdrosna o osobę, która cały czas zatruwa mi życie, a ja się na to godzę? To tylko Brown. Po niej można spodziewać się wszystkiego.

------------------------------------------
Siedziałam sama w pokoju wspólnym, a z resztą tak myślałam. W głowie siedziały mi nadal słowa Snape'a. Czyżby jeden z najstraszniejszych nauczycieli w szkole się bał? Bo na to wychodzi. Nie możliwe jest to, żeby mnie najzwyczajniej w świecie nienawidził. Skuliłam się i wpatrzyłam w płomienie ognia. Czy to prawda, że on powrócił? Najpotężniejszy czarodziej w całym magicznym świecie? Przypomniało mi się o Harry'm, bo wydaje mi się, że powinien o tym wiedzieć, a ja nie chcę w sobie wszystkiego dusić. Odwróciłam się. Harry akurat siedział przy stoliku i czytał Proroka Codziennego. Momentalnie wstałam i usiadłam naprzeciwko chłopaka. Popatrzył się na mnie.
- Lesie? Co jest? - zapytał lekko zdziwiony.

- Musimy pogadać - stwierdziłam głęboko wzdychając. Potter złożył gazetę na pół i odłożył obok.
- To chyba coś poważniejszego - nerwowo się uśmiechnął.
- Bardzo - rozejrzałam się. Została w pokoju tylko mała dziewczynka z pierwszego roku - Posłuchaj mnie teraz uważnie - poprosiłam, a Harry zrobił skupioną minę - Podsłuchałam rozmowę Dumbledore'a ze Snape'm. Usłyszałam za dużo i wiem coś o czym powinieneś wiedzieć, bo w pewnym stopniu cię dotyczy - trzymałam go w napięciu, ale nadal mnie słuchał.
- Mam czas - uśmiechnął się, a ja spuściłam głowę.
- On wrócił Harry - szepnęłam, a on zaniemówił.
- Snape boi się naszej obecności w szkole. Chciał się nas pozbyć - mówiłam drżącym głosem.
- J-jak to? - zająknął się chłopak- Nie teraz, gdy wszystko zaczyna się układać! - wyrzucił przerażony i zdenerwowany.
- Wręcz przeciwnie Harry. Wszystko zaczęło się psuć - stwierdziłam podnosząc głowę, aby zobaczyć jego minę, ale on także ją spuścił.
- Może to zostać pomiędzy nami? Nie chciałbym, żeby cały Hogwart tym oddychał - mówił ciężko.
- Jasne! Dostałoby mi się za podsłuchiwanie - powiedziałam ponuro się uśmiechając.
- Muszę pomyśleć Les - powiedział wstając bezszelestnie z krzesła - Widzimy się rano - mruknął.
- Harry! - krzyknęłam do niego.
- Tak? - odwrócił się.
- Przepraszam, ja nie chciałam, żebyś był smutny... nie powinnam ci tego w ogóle mówić - powiedziałam załamana.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że mi to powiedziałaś, naprawdę. Rzecz w tym, że chyba nikt nie byłby szczęśliwy - uśmiechnął się znowu i poszedł schodami do Dormitorium. No cóż. Nie ma lepszego sposobu na poprawienie sobie dni , niż rozwalenie momentalnie życia innej osobie Lesie, co nie?

I'm not so pretty,
and popular,
but i have feelings,
and im crying now.

-------------------------------
Przepraszam, że nie było dosyć dawno ( jak na mnie :3) ale zaczęła mi się szkoła i nadrabiane, bo nie było mnie dużo przed świętami. Dziękuję za te wszystkie komentarze ostatnio! Motywacja rośnie! <3
Niestety znowu powracam do smutnej tematyki... Niestety ostatnio mam stan bardzo... depresyjny? (chyba przesadziłam) smutny? I uczucia mocno przelewam na Lesie. Rodział jest nudny i bez weny, bo musiałam zrobić jakieś dopełnienie do dalszej akcji. Przepraszam i czekajcie na następny! :)