Nastał trzydziesty pierwszy października, czyli Halloween. Za oknem z drzew spadały masowo liście, słońce zaszło za chmury, a całe błonia wystrojone były wyciętymi dyniami. Hogwart wyglądał tego dnia upiornie i przerażająco.
Nie wszyscy jednak byli z tego zadowoleni. Dajmy na to przykład Harry'ego. Chłopak obchodzi rocznicę śmierci swoich rodziców wśród rozbawionych uczniów. Ja też nie byłam z tego zadowolona, ponieważ to dzisiaj miał nastać dzień wyboru uczestników do Turnieju Trójmagicznego. Bałam się, że przytrafi się to jednemu z moich przyjaciół i tak, zaliczam do tego grona te dwa rude mopsy. Dużo razem przeszliśmy i to stanowczo za dużo jak na znajomość. Wracając do punktu wyjścia: z racji tego, że tradycją jest przebranie się w coś strasznego w Halloween nasza droga dyrekcja zaplanowała bal maskowy, który ma zintegrować przyjezdne szkoły z naszą, a obecność jest niestety obowiązkowa. Było około godziny trzynastej, a ja siedziałam z Alex w bibliotece i tworzyłyśmy razem swoje maski.
Nie wszyscy jednak byli z tego zadowoleni. Dajmy na to przykład Harry'ego. Chłopak obchodzi rocznicę śmierci swoich rodziców wśród rozbawionych uczniów. Ja też nie byłam z tego zadowolona, ponieważ to dzisiaj miał nastać dzień wyboru uczestników do Turnieju Trójmagicznego. Bałam się, że przytrafi się to jednemu z moich przyjaciół i tak, zaliczam do tego grona te dwa rude mopsy. Dużo razem przeszliśmy i to stanowczo za dużo jak na znajomość. Wracając do punktu wyjścia: z racji tego, że tradycją jest przebranie się w coś strasznego w Halloween nasza droga dyrekcja zaplanowała bal maskowy, który ma zintegrować przyjezdne szkoły z naszą, a obecność jest niestety obowiązkowa. Było około godziny trzynastej, a ja siedziałam z Alex w bibliotece i tworzyłyśmy razem swoje maski.
- Mam pójść na łatwiznę, czy zaszaleć? - potrzebowała rady.
- Najlepiej skończ przed czasem - odpowiedziałam doklejając złote części do swojego dzieła. Dziewczynie opadły z zrezygnowaniem ręce.
- Poddaję się! - walnęła mocno ręką o blat stołu, co przykuło uwagę bibliotekarki - Idę pożyczyć coś od Mal! - rzuciła krótko i popędziła do wyjścia. Zdziwiłam się, bo Alex rzadko kiedy chciała coś od swojej siostry, a niektórzy nadal myślą, że jest jedynaczką. Mal w przeciwieństwie do reszty rodziny trafiła do Ravenclaw'u i siostry nieczęsto miały okazję na rozmowę. Dziewczynka zaczęła dopiero swój pierwszy rok w Hogwarcie i nieźle daje popalić każdemu, kto stanie na jej drodze. Czasem, gdy ją mijam boję się o własne zdrowie, mimo że wygląda tak niewinnie i słodko. Nagle usłyszałam za sobą ten sam przesłodzony głosik.
- Czemu ona zawsze jest taka ślepa? - wyłoniła się zza książek siostra przyjaciółki.
- Mal, nie strasz mnie tak! - podskoczyłam na krześle.
- Mam jej poszukać, czy chować się tak, aby mnie nie znalazła? - uśmiechała się szyderczo.
- Nieważne co bym powiedziała to i tak zrobisz to drugie...- westchnęłam.
- Nie mylisz się! - powiedziała szybko i pobiegła w przeciwną stronę i tak oto zostałam sama. Męczyłam się z maską jeszcze dobre pół godziny, a gdy skończyłam byłam nawet z siebie zadowolona. Miała kształty jelenich, złotych rogów po bokach, a obszar dookoła oczu był czarny. Lepszej maski nie mogłam zrobić, znając moje zdolności. Spakowałam ją do mojej torby i wyszłam z biblioteki. Szłam korytarzem mijając kłócące się siostry Nore. Doszłam do Pokoju Wspólnego, gdzie zebrał się duży tłum uczniów z różnych domów oraz szkół. Przecisnęłam się z trudem przez niego i dotarłam do rozbawionych bliźniaków Weasley.
- Najlepiej skończ przed czasem - odpowiedziałam doklejając złote części do swojego dzieła. Dziewczynie opadły z zrezygnowaniem ręce.
- Poddaję się! - walnęła mocno ręką o blat stołu, co przykuło uwagę bibliotekarki - Idę pożyczyć coś od Mal! - rzuciła krótko i popędziła do wyjścia. Zdziwiłam się, bo Alex rzadko kiedy chciała coś od swojej siostry, a niektórzy nadal myślą, że jest jedynaczką. Mal w przeciwieństwie do reszty rodziny trafiła do Ravenclaw'u i siostry nieczęsto miały okazję na rozmowę. Dziewczynka zaczęła dopiero swój pierwszy rok w Hogwarcie i nieźle daje popalić każdemu, kto stanie na jej drodze. Czasem, gdy ją mijam boję się o własne zdrowie, mimo że wygląda tak niewinnie i słodko. Nagle usłyszałam za sobą ten sam przesłodzony głosik.
- Czemu ona zawsze jest taka ślepa? - wyłoniła się zza książek siostra przyjaciółki.
- Mal, nie strasz mnie tak! - podskoczyłam na krześle.
- Mam jej poszukać, czy chować się tak, aby mnie nie znalazła? - uśmiechała się szyderczo.
- Nieważne co bym powiedziała to i tak zrobisz to drugie...- westchnęłam.
- Nie mylisz się! - powiedziała szybko i pobiegła w przeciwną stronę i tak oto zostałam sama. Męczyłam się z maską jeszcze dobre pół godziny, a gdy skończyłam byłam nawet z siebie zadowolona. Miała kształty jelenich, złotych rogów po bokach, a obszar dookoła oczu był czarny. Lepszej maski nie mogłam zrobić, znając moje zdolności. Spakowałam ją do mojej torby i wyszłam z biblioteki. Szłam korytarzem mijając kłócące się siostry Nore. Doszłam do Pokoju Wspólnego, gdzie zebrał się duży tłum uczniów z różnych domów oraz szkół. Przecisnęłam się z trudem przez niego i dotarłam do rozbawionych bliźniaków Weasley.
- Co tu się dzieje? - spytałam przekrzykując panujący tam gwar.
- Rozdajemy nasz nowy wynalazek! Patrz! -wskazał na stół, gdzie leżało pełno masek zmieniających kolor. Spojrzałam na nich pytająco.
- I o to chodzi? O zwykłe maski Weasley'ów? - uniosłam znacząco brwi.
-Jakie "zwykłe maski"? -spojrzał z oburzeniem Fred - Najlepsze w całym Hogwarcie maski! - szturchnął mnie w bok.
- Jak chcecie... - rzuciłam i wycofałam się do Dormitorium. Korzystając z tego, że w pokoju nie było ani jednej żywej duszy oprócz mnie, postanowiłam pogrzebać w szafie w poszukiwaniu jakiejś sukienki. Było to trudniejsze niż myślałam, ponieważ nigdy nie ubieram się jak połowa dziewczyn z Hogwartu. W pewnym momencie usłyszałam głośne kroki w moją stronę i natychmiast zamknęłam szafę wrzucając do niej wszystko co leżało niedaleko. Do pokoju bez słowa weszła Alex i z hukiem rzuciła się na łóżko trzymając coś w ręku. W milczeniu zaczęłam się jej przyglądać.
- Zabije kiedyś to dziecko! - groziła.
- Przynajmniej masz maskę! - mówiłam niemal dusząc się ze śmiechu.
- Co cię tak bawi, hę? - uniosła szybko głowę.
- Nie będę się już tłumaczyć. Lepiej chodźmy już do Wielkiej Sali, bo inaczej Snape się wkurzy - pociągnęłam ją za kaptur od bluzy.
- Nie ciągnij mnie! Umiem wstać sama! - zdenerwowała się Nore.
- Ah tak? Czasami mam wątpliwości... - zaśmiałam się i udałam się z przyjaciółką na miejsce. Usiadłyśmy obok Ginny i Hermiony. Niecierpliwie czekałyśmy na wyniki. Nagle wszelkie dyskusje i szepty przerwał donośny głos dyrektora Hogwartu.
- Pragnę prosić już o ciszę! Pora na wyczekiwany przez was od miesięcy moment! To dziś Czara Ognia wybierze trzech reprezentantów różnych szkół, którzy wystąpią o puchar! Jednak, aby go zdobyć potrzeba wielu umiejętności! - mówił z ogromną powagą - Czas zatem dowiedzieć się kto nimi będzie! - dyrektor podszedł do Czary i uniósł rękę do góry. Wszyscy uczniowie i nauczyciele chociażby na chwilę zapomnieli jak się oddycha. Nagle z ognia Czary wyleciała nieduża kartka, która trafiła prosto w palce profesora. Spojrzał dokładnie na karteczkę.
- Reprezentantka Beauxbattons Panna Ursule Bonette! - w sali rozniosły się wielkie brawa, a niewysoka brunetką z dumą podeszła do dyrektora. Rozradowany nauczyciel uściskał jej dłoń, a następnie pogratulował młodej Francuzce. Wyciągnął rękę po kolejną kartkę, która tak samo jak poprzednia wpadła mu szybko w ręce.
- Reprezentant Durmstrangu Pan Wiktor Krum! - krzyknął, a w sali słychać było mocne oklaski mężczyzn z Bułgarii. Podszedł do dyrektora, który tak samo jak Ursuli pogratulował i wyciągnął dłoń po ostatnią kartkę.
- Reprezentant Hogwartu Pan Codie Helpfull! - ryknął, a od stołu krukonów uniósł się wysoki, niebieskooki blondyn. Odetchnęłam z ulgą, gdy dowiedziałam się, że nie spotkało to nikogo mi bliskiego. Ucieszyłam się, ale nie na długo, bo z Czary Ognia wyleciała o dziwo jeszcze jedna karteczka. Sala ucichła, a nauczyciele niemal skamieniali.
- Harry Potter! - krzyknął ciszej niż ostatnio. Odwróciłam się w stronę chłopaka. Widziałam, że był blady jak ściana i ledwo oddychał.
- Harry Potter! - powtórzył dyrektor. Harry niechętnie wstał pospieszany przez Hermione i poszedł niezdecydowanym krokiem w stronę profesora. Słychać było głośne krzyki "oszust", "oszustwo" oraz "on jest za młody". Zrobiło mi się go żal oraz zastanawiało mnie to jak udało mu się wrzucić kartkę. Nie ma mało kłopotów? A co jeśli to nie on? Myśli sprawiały, że dostałam lekkiego bólu głowy. Dyrektor niepewnie pogratulował brunetowi i skierował się do uczniów.
- Ż-życzę udanej zabawy na balu - lekko uniósł kąciki ust i porwał do swojego gabinetu czwórkę "szczęśliwców". Udałam się bez słowa do Dormitorium, tak jakby ktoś przed chwilą wyczyścił mi pamięć.
-----------------
- Nie może tak być, nie może tak być! Powiedzcie mi, że to tylko sen! - chodziła w koło po pokoju Ginny.
- Spokojnie Gin, na pewno znajdziesz odpowiednią sukienkę! - pocieszała ją Alex, która właśnie przekopywała całą szafę.
- Nie chodzi mi o sukienki! Martwię się o Harry'ego... - opadła bezsilnie na krzesło - Co jeśli coś mu się stanie?
- To nie pora na zmartwienia! Nie powinien brać w tym udziału ze względu na wiek - próbowałam poprawić jej humor.
- Może masz rację... - wzdychała beznamiętnie.
- Najlepiej zajmij się swoim wyglądem Ginny, bo zostało ci mało czasu! - wykrzyczała z środka szafy Alexandra.
- Masz na myśli, że wyglądam na tyle okropnie? - uniosła się młoda Weasley.
- Co?! - wychyliła głowę - Ja wcale nie... -urwała niespodziewanie - Lesie, nie mów, że nadal nosisz ten bandaż! - wskazała palcem na moją rękę.
- Rana jeszcze jest świeża! - tłumaczyłam lekko zakłopotana.
- Od miesiąca? - wtrąciła rudowłosa.
- Rana? A nie obiłaś tej ręki przypadkiem? - założyła ręce na biodrach Alex. Przypomniała okropnie panią Weasley, gdy się denerwuje. Tak bardzo musi mi jej brakować... - Blefujesz White!
- Wcale nie blefuję! - zaprzeczyłam.
- A wcale, że tak! - kłóciła się że mną.
- Mów jak chcesz, ale ja tego nie zdejmę! - powiedziałam wchodząc do łazienki trzaskając przy tym drzwiami. Przebrałam się szybko w czarną sukienkę do kolan oraz założyłam moją maskę. Nigdy nie rozumiałam dlaczego i poco komu potrzebny jest makijaż, także zakręciłam tylko włosy i pospiesznie wyszłam zwalniając łazienkę zdenerwowanej Ginny.
- Kim jesteś i co zrobiłaś z Leselie White?! - mówiła żartobliwie.
- Aż tak źle? - zaśmiałam się.
- Mów za siebie! Jesteś nie do poznania! - zlustrowała mnie wzrokiem.
- Możemy już iść? - zapytałam omijając temat mojego wyglądu.
- Jeszcze ja muszę się przebrać...- wzięła głęboki oddech Alex.
- Jest aż tak źle? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Mal dała mi jakąś maskę kruka... podobno nie miała innych - mówiła żałośnie - Ginny pospiesz się! - krzyczała na przyjaciółkę.
---------------------
Niedługo później nasze trio udało się do wielkiej sali. To musiało wyglądać komicznie, bo nasze przebrania wyglądały razem nietypowo. Jeleń, kruk i wiewiórka to z pewnością nie dobrany zespół. Jeśli już jesteśmy przy tematyce jakiś grup to w sali (która swoją drogą wyglądała przepięknie) zagrała kapela, którą wynajął Hagrid. Nie dziwię się, że sam pląsał do muzyki, bo wpadała w ucho. Jednak uczniów trochę poniosło i zaczęli robić co chcieli. Nie podobało się to żadnemu z nauczycieli oprócz gajowemu, bo on wtedy także zachwycał się wszystkim dookoła. Postanowiłam oddalić się trochę od przyjaciółek i przejść się po błoniach. Korzystałam jak tylko się da z tego, że nikt nie potrafił mnie rozpoznać. Usiadłam na ławce niedaleko całego przyjęcia. Mimo, że leciał dopiero pierwszy kawałek chciałam odpocząć od wszystkiego. Rozmyślałam nad tym, co czeka mnie w niedalekiej przyszłości. Fakt, nie powinno myśleć się o tym co będzie jutro, a zająć się teraźniejszością, ale kto na moim miejscu nie miałby obaw? Chłód powoli mną władał i chciałam szybko się zawrócić. Kto normalny wychodzi w sukience na dwór wieczorem, gdy jest prawie listopad? Oczywiście tylko Leselie White! Jednak rozglądając się z myślą o powrocie dostrzegłam dziewczynę w podobnym (na oko) wieku. Nasz wzrok się spotkał na co ona zareagowała dużym, ciepłym uśmiechem. Teraz nie miałam już wątpliwości - była to Francuzka. Podeszła do mnie bliżej.
- Nie zimno ci? - zapytała troskliwie.
- To samo pytanie chciałam zadać - uśmiechnęłam się niepewnie. Nie miałam w zwyczaju uśmiechać się do obcych. Ta dziewczyna coś we mnie zmieniła!
- Korzystam z zimna! U nas w Francji jest czasem za gorąco... - wciągnęła nosem powietrze.
- Francji... - mruknęłam kładąc mało inteligentnie palec na ustach.
- Biorę udział w Turnieju! Nie kojarzysz mnie? - zerknęła żywiołowo na mnie.
- Ach tak! - uniosłam się - To ty... - spojrzałam na nią.
- Ursule - podała mi rękę - Ale możesz mówić mi jak chcesz, byle byś mnie pamiętała!
- Leselie, ale mów mi Lesie lub Less - uśmiechnęłam się ściskając jej dłoń.
- A Lesiak może być? - zaśmiała się.
- Lesiak? Byle byś mnie pamiętała! - powtórzyłam jej słowa.
- Jesteś niezła w podkradaniu słów... - zamyśliła się - Może jednak "Papuga" będzie lepiej!?
- A ty niezła w wymyślaniu imion... - westchnęłam.
- Jak myślisz? - usiadła na ławce - Będzie mi trudno podołać wyzwaniom Turnieju?
- Nie znając cię nie wiem jak odpowiedzieć - powiedziałam.
- Mamy na to caaałą noc!
- Jednak ja muszę wracać do środka szukać mojego przyjaciela... Musimy jeszcze kiedyś pogadać! - rzuciłam szybko i bez pożegnania udałam się do Wielkiej Sali.Wydawało mi się, że atmosfera trochę się zmieniła na spokojniejszą. Chciałam za wszelką cenę poszukać Harry'ego, ale za nic w świecie nie mogłam znaleźć ani jego, ani przyjaciółek. Nagle usłyszałam za sobą głosy.
- Cześć śliczna! Pamiętasz nas? - stanęli przede mną dwaj Bułgarzy.
- Przypomnij mi kim jesteście...- spojrzałam na nich zdziwiona.
- Pomogliśmy ci, a ty nas nie pamiętasz? - mówił zawadiacko.
- Nie? - odparłam próbując ich wyminąć, ale jeden z nich złapał mnie za ramię - Puszczaj! - syknęłam.
- Pytałaś się nas o Weasley'a w Pokoju Wspólnym! - przypomniał mi.
- Aha i co w związku z tym? Tylko zapytałam! - szarpałam się z Bułgarem.
- Wisisz nam za to taniec, wiesz o tym? - uśmiechnął się wrednie.
- Jak mnie w ogóle poznaliście? * dotknęłam dłonią maski.
- Twoje perfumy cię zdradzają! Wy kobiety... - westchnął i zaśmiał się żartując ze mnie jak z idiotki. Moja cierpliwość sięgała zenitu.
- Puszczaj! Nie mam z wami nic wspólnego! - warczałam na nich jednak oni najwyraźniej udawali, że mnie nie słyszą. Ciągnęli mnie z całej ich siły. Jedak szybko się poddałam czując ból w rękach.
- Chyba słyszysz, że nie ma na to ochoty? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Znowu zapomniałam jak się oddycha i kompletnie mnie zamurowało.
- Bo co mi zrobisz? - ściskał mnie za nadgarstek.
- Chyba nie chcecie, żeby wszystkie dziewczyny w tej szkole dowiedziały się jacy z was damscy bokserzy? - mówił spokojnie chłopak w czarnej masce. Znowu jego postać miała ten sam kolor włosów, co ostatnio oraz ten sam kolor oczu, czyli znienawidzony przeze mnie szaro-niebieski.
- Nie masz na to dowodów! - trochę uległ.
- Jej siniaki na nadgarstku wystarczą - wskazał palcem na mnie.
- Niech wam będzie... - oswobodził mnie z uścisku. Spojrzałam się dziwnie na Malfoy'a.
- Coś ci się stało? - zadrwiłam.
- Musisz używać mniej perfum - oznajmił uśmiechając się przekornie.
- Aha, to żegnam - rzuciłam i odwróciłam się na pięcie.
- Możesz poczekać? Nie po to cię uratowałem! - krzyknął, a ja zwróciłam się w jego stronę.
- No tak, bo nie ma to jak bezinteresowny bohater...- westchnęłam.
- Chodź - poszedł w stronę wyjścia, a ja mimowolnie poszłam za nim. Czego on znowu ode mnie chce? Otworzył drzwi do klasy od eliksirów, a ja posłusznie za nim weszłam.
- Szybko, bo się spieszę - popędzałam go.
- Już wiesz kto to może być? - zapytał trochę niepewnie.
- Nie - odpowiedziałam bez emocji w głosie.
- Musisz coś wiedzieć, no błagam!
- Od kiedy ty błagasz? - zaśmiałam się.
- Och, zamknij się White! - warknął.
- Dla ciebie "Pani White" - odwdzięczyłam się, a on spiorunował mnie wzrokiem - No dobra. Powiem ci coś, ale znając życie połowa Hogwartu zaraz się dowie...
- Pewnie nic to nie da, ale możesz mi zaufać! - prawie wybuchnął złośliwym śmiechem.
- Uspokój się, bo nic nie powiem! - zagroziłam.
- Ma to związek ze... znakiem? - ściszył ton.
- Wydaję mi się, że w stu procentach - rzekłam, a on zrobił poważną minę. Opowiedziałam mu o tym, co usłyszałam idąc do Dumbledore'a, ale zaraz potem miałam wyrzuty sumienia. Jak mogłam tak bardzo ponieść się chwili?! - A teraz zapomnij! Nie mówmy o tym...
- Jesteś w to zamieszana, White! Nie ma powrotu! Tchórzysz? - krzyczał na mnie - Nie zostawiaj mnie w tym samego!
- Teraz ty pokazałeś jak bardzo jestem ci "potrzebna" - uśmiechnęłam się ironicznie.
- A nie jesteś?! Jesteśmy w tym bagnie we dwoje i razem musimy z niego wyjść, White - mówił zdenerwowany.
- Sam sobie wychodź... - mruknęłam.
- Jesteś nienormalna! - syczał.
- Powiedział poważny! - odgryzłam się.
- Daj sobie spokój!
- No dobra! - krzyknęłam - Czego chcesz? Jak mam ci pomóc?! - pytałam wściekła.
- Wystarczy, że będziesz potrafiła ze mną normalnie porozmawiać, wtedy gdy będę cię potrzebował - mówił - Teraz tylko tyle.
- Zgoda. Mogę już iść? - przytaknął lekko głową, a ja szybko wyszłam z sali unikając jakiegokolwiek kontaktu z nim. Zapowiada się ciekawa znajomość... Powróciłam do Wielkiej Sali, gdzie zobaczyłam uśmiechającą się szeroko Ginny. Podeszłam do niej bliżej. Już wiedziałam tak naprawdę co się stało. Poczułam się szczęśliwa widząc Alex, która właśnie tańczyła do wolnej muzyki z Akashi'm.
- Jeszcze ja muszę się przebrać...- wzięła głęboki oddech Alex.
- Jest aż tak źle? - uśmiechnęłam się szeroko.
- Mal dała mi jakąś maskę kruka... podobno nie miała innych - mówiła żałośnie - Ginny pospiesz się! - krzyczała na przyjaciółkę.
---------------------
Niedługo później nasze trio udało się do wielkiej sali. To musiało wyglądać komicznie, bo nasze przebrania wyglądały razem nietypowo. Jeleń, kruk i wiewiórka to z pewnością nie dobrany zespół. Jeśli już jesteśmy przy tematyce jakiś grup to w sali (która swoją drogą wyglądała przepięknie) zagrała kapela, którą wynajął Hagrid. Nie dziwię się, że sam pląsał do muzyki, bo wpadała w ucho. Jednak uczniów trochę poniosło i zaczęli robić co chcieli. Nie podobało się to żadnemu z nauczycieli oprócz gajowemu, bo on wtedy także zachwycał się wszystkim dookoła. Postanowiłam oddalić się trochę od przyjaciółek i przejść się po błoniach. Korzystałam jak tylko się da z tego, że nikt nie potrafił mnie rozpoznać. Usiadłam na ławce niedaleko całego przyjęcia. Mimo, że leciał dopiero pierwszy kawałek chciałam odpocząć od wszystkiego. Rozmyślałam nad tym, co czeka mnie w niedalekiej przyszłości. Fakt, nie powinno myśleć się o tym co będzie jutro, a zająć się teraźniejszością, ale kto na moim miejscu nie miałby obaw? Chłód powoli mną władał i chciałam szybko się zawrócić. Kto normalny wychodzi w sukience na dwór wieczorem, gdy jest prawie listopad? Oczywiście tylko Leselie White! Jednak rozglądając się z myślą o powrocie dostrzegłam dziewczynę w podobnym (na oko) wieku. Nasz wzrok się spotkał na co ona zareagowała dużym, ciepłym uśmiechem. Teraz nie miałam już wątpliwości - była to Francuzka. Podeszła do mnie bliżej.
- Nie zimno ci? - zapytała troskliwie.
- To samo pytanie chciałam zadać - uśmiechnęłam się niepewnie. Nie miałam w zwyczaju uśmiechać się do obcych. Ta dziewczyna coś we mnie zmieniła!
- Korzystam z zimna! U nas w Francji jest czasem za gorąco... - wciągnęła nosem powietrze.
- Francji... - mruknęłam kładąc mało inteligentnie palec na ustach.
- Biorę udział w Turnieju! Nie kojarzysz mnie? - zerknęła żywiołowo na mnie.
- Ach tak! - uniosłam się - To ty... - spojrzałam na nią.
- Ursule - podała mi rękę - Ale możesz mówić mi jak chcesz, byle byś mnie pamiętała!
- Leselie, ale mów mi Lesie lub Less - uśmiechnęłam się ściskając jej dłoń.
- A Lesiak może być? - zaśmiała się.
- Lesiak? Byle byś mnie pamiętała! - powtórzyłam jej słowa.
- Jesteś niezła w podkradaniu słów... - zamyśliła się - Może jednak "Papuga" będzie lepiej!?
- A ty niezła w wymyślaniu imion... - westchnęłam.
- Jak myślisz? - usiadła na ławce - Będzie mi trudno podołać wyzwaniom Turnieju?
- Nie znając cię nie wiem jak odpowiedzieć - powiedziałam.
- Mamy na to caaałą noc!
- Jednak ja muszę wracać do środka szukać mojego przyjaciela... Musimy jeszcze kiedyś pogadać! - rzuciłam szybko i bez pożegnania udałam się do Wielkiej Sali.Wydawało mi się, że atmosfera trochę się zmieniła na spokojniejszą. Chciałam za wszelką cenę poszukać Harry'ego, ale za nic w świecie nie mogłam znaleźć ani jego, ani przyjaciółek. Nagle usłyszałam za sobą głosy.
- Cześć śliczna! Pamiętasz nas? - stanęli przede mną dwaj Bułgarzy.
- Przypomnij mi kim jesteście...- spojrzałam na nich zdziwiona.
- Pomogliśmy ci, a ty nas nie pamiętasz? - mówił zawadiacko.
- Nie? - odparłam próbując ich wyminąć, ale jeden z nich złapał mnie za ramię - Puszczaj! - syknęłam.
- Pytałaś się nas o Weasley'a w Pokoju Wspólnym! - przypomniał mi.
- Aha i co w związku z tym? Tylko zapytałam! - szarpałam się z Bułgarem.
- Wisisz nam za to taniec, wiesz o tym? - uśmiechnął się wrednie.
- Jak mnie w ogóle poznaliście? * dotknęłam dłonią maski.
- Twoje perfumy cię zdradzają! Wy kobiety... - westchnął i zaśmiał się żartując ze mnie jak z idiotki. Moja cierpliwość sięgała zenitu.
- Puszczaj! Nie mam z wami nic wspólnego! - warczałam na nich jednak oni najwyraźniej udawali, że mnie nie słyszą. Ciągnęli mnie z całej ich siły. Jedak szybko się poddałam czując ból w rękach.
- Chyba słyszysz, że nie ma na to ochoty? - usłyszałam za sobą znajomy głos. Znowu zapomniałam jak się oddycha i kompletnie mnie zamurowało.
- Bo co mi zrobisz? - ściskał mnie za nadgarstek.
- Chyba nie chcecie, żeby wszystkie dziewczyny w tej szkole dowiedziały się jacy z was damscy bokserzy? - mówił spokojnie chłopak w czarnej masce. Znowu jego postać miała ten sam kolor włosów, co ostatnio oraz ten sam kolor oczu, czyli znienawidzony przeze mnie szaro-niebieski.
- Nie masz na to dowodów! - trochę uległ.
- Jej siniaki na nadgarstku wystarczą - wskazał palcem na mnie.
- Niech wam będzie... - oswobodził mnie z uścisku. Spojrzałam się dziwnie na Malfoy'a.
- Coś ci się stało? - zadrwiłam.
- Musisz używać mniej perfum - oznajmił uśmiechając się przekornie.
- Aha, to żegnam - rzuciłam i odwróciłam się na pięcie.
- Możesz poczekać? Nie po to cię uratowałem! - krzyknął, a ja zwróciłam się w jego stronę.
- No tak, bo nie ma to jak bezinteresowny bohater...- westchnęłam.
- Chodź - poszedł w stronę wyjścia, a ja mimowolnie poszłam za nim. Czego on znowu ode mnie chce? Otworzył drzwi do klasy od eliksirów, a ja posłusznie za nim weszłam.
- Szybko, bo się spieszę - popędzałam go.
- Już wiesz kto to może być? - zapytał trochę niepewnie.
- Nie - odpowiedziałam bez emocji w głosie.
- Musisz coś wiedzieć, no błagam!
- Od kiedy ty błagasz? - zaśmiałam się.
- Och, zamknij się White! - warknął.
- Dla ciebie "Pani White" - odwdzięczyłam się, a on spiorunował mnie wzrokiem - No dobra. Powiem ci coś, ale znając życie połowa Hogwartu zaraz się dowie...
- Pewnie nic to nie da, ale możesz mi zaufać! - prawie wybuchnął złośliwym śmiechem.
- Uspokój się, bo nic nie powiem! - zagroziłam.
- Ma to związek ze... znakiem? - ściszył ton.
- Wydaję mi się, że w stu procentach - rzekłam, a on zrobił poważną minę. Opowiedziałam mu o tym, co usłyszałam idąc do Dumbledore'a, ale zaraz potem miałam wyrzuty sumienia. Jak mogłam tak bardzo ponieść się chwili?! - A teraz zapomnij! Nie mówmy o tym...
- Jesteś w to zamieszana, White! Nie ma powrotu! Tchórzysz? - krzyczał na mnie - Nie zostawiaj mnie w tym samego!
- Teraz ty pokazałeś jak bardzo jestem ci "potrzebna" - uśmiechnęłam się ironicznie.
- A nie jesteś?! Jesteśmy w tym bagnie we dwoje i razem musimy z niego wyjść, White - mówił zdenerwowany.
- Sam sobie wychodź... - mruknęłam.
- Jesteś nienormalna! - syczał.
- Powiedział poważny! - odgryzłam się.
- Daj sobie spokój!
- No dobra! - krzyknęłam - Czego chcesz? Jak mam ci pomóc?! - pytałam wściekła.
- Wystarczy, że będziesz potrafiła ze mną normalnie porozmawiać, wtedy gdy będę cię potrzebował - mówił - Teraz tylko tyle.
- Zgoda. Mogę już iść? - przytaknął lekko głową, a ja szybko wyszłam z sali unikając jakiegokolwiek kontaktu z nim. Zapowiada się ciekawa znajomość... Powróciłam do Wielkiej Sali, gdzie zobaczyłam uśmiechającą się szeroko Ginny. Podeszłam do niej bliżej. Już wiedziałam tak naprawdę co się stało. Poczułam się szczęśliwa widząc Alex, która właśnie tańczyła do wolnej muzyki z Akashi'm.
Pomijając wszystkie wątki z Malfoy'em myślę, że to był mój jedyny w życiu bal, który mi się podobał. Zawsze kończyłam podpierając ściany, a dziś jedynie podpieram na duchu przyjaciółki. Oby tak dalej Lesie. Powoli wracaj do normalności.
-----------------------------------------------
I was thinking bout you, thinkin bout me
Thinkin bout us, what we gon' be
Open my eyes yeah, it was only Just A Dream
So I travelled back, down that road
Will she come back, no one knows
I realize yeah, it was only Just A Dream
---------------------------------------------------------
Kolejny rozdział za nami! Ale się rozpisałam! :d Wyszło mi z 5 stron, ale myślę, że coś dłuższego nie zaszkodzi. Jak zwykle KOMENTUJCIE! Jeśli mnie czytasz, a nie komentujesz to na co czekasz?! XD Myślę, że mam teraz więcej czasu na pisanie rozdziałów (bo w końcu ferie ^^) i będą pojawiały się częściej! :3 Niestety to, że nie mam telefonu bardzo to utrudnia. Pozdrawiam Olę, która motywuje mnie na bieżąco pisząc co 10 minut "I jak rozdział?" XD Stworzyła mema, którego widzicie na dole ^^ Do następnego!
BARDZO MOTYWACYJNY KOMENTARZ
OdpowiedzUsuńSuper, na początku myślałam że zamiast mr.HP Czara Ognia wylosuje ite
Szczerze mówiąc to miałam ogromny dylemat czy kazać Lesie w tym uczestniczyć, ale już za dużo pozmieniałam :") Teraz przynajmniej plany nie nakładają mi się na siebie. Dziękuję <3
UsuńRozdział jak zwykle najlepszy ♥ Obiecałam ci wyczerpujący komentarz , ale no zobaczymy jak mi dzisiaj będzie to szło (chora tak bardzo :")) .Mamy bal maskowy *-* ,i nowa postać w sumie około 3 nowych postaci :P .To tak lecąc od początku, dowiadujemy się co nie co o historii Alex , to że ma siostrę (Mal ^^) , o której nie było mowy w poprzednich rozdziałach , dalej poznajemy uczestników turnieju Trójmagicznego :Cody Helpfull ,Ursule Bonette ( przepraszam jak z błędami ).Bal *-* ....Tak nadal wierzę że będzie Draco x Leselie , chociaż nie przepadam za postacią Draco to w twoim opowiadaniu jest jakoś(przynajmniej dla mnie ) mniej denerwujący niż w filmie, co mnie idzie na plus.Podoba mi się to że idealnie oddajesz charaktery każdej z postaci,nie zmieniasz ich charakterów by odpowiadały twojemu opowiadaniu, co sprawia że bardzo przyjemnie się mi to czyta ♥ No to to chyba wszytko... No dobra nie nie wszystko , masz mi wyjaśnić dlaczego ,kiedy chcę posłuchać muzyki czytając ,leci mi reklama jakieś pasty do zębów XDDD
OdpowiedzUsuńI wyczerpujący jest! ;D Zdrowiej! Szaleję z tymi postaciami XD Robię Draco lepszego niż w książce? O nie... Muszę to zmienić! XDD A z tą pastą to nie wiem :D Może chcą się zareklamować? XDDD <3
UsuńCiekawe co chcą mi zareklamować ,,Umyj ząbki zanim przeczytasz ff " XDD<3
UsuńUroczy rozdział! Oczywiscie pomijając wątek natarczywych Bułgarów, na miejscu Leslie pewnie bym krzyczała, ale nie ona ^^
OdpowiedzUsuńWątek z tymi samymi bliznami robi się coraz bardziej intrygujący! To mi się pododoba. Tak samo jak to, że zmieniłaś 2 uczestników turnieju, musisz mieć w tym jakiś plan,czyż nie?
Tylko... mam nadzieję, że nie połączyasz mi Leslie z Draco, bo to już się naprawdę zaczyna robić jakąś niepokojąca plaga ._.
Pozdrawiam i życzę weny! <3
Możliwe, że mam jakieś niecne plany, fakt. :> Mam ostatnio ogromny dylemat co do połączenia z kimś Lesie i staram się omijać ten temat szerokim łukiem, ale to chyba odpowiednia pora zadecydować kto będzie jej miłością XD Faktycznie z Draco jest już za dużo... Mam poważny dylemat ;v
UsuńTakże Pozdrawiam <3