sobota, 25 lutego 2017

Rozdział XVIII "Kroki"

- Jejku, jak ja dawno nic nie jadłam!
- Uspokój się Ginny, dopiero wstałaś.
- Widział ktoś moją bordową bluzę?
- Nie, ostatnio widziałam ją na początku roku.
- Była moją ulubioną! Nie mogłam tak po prostu jej zgubić! - Rudowłosa rozpoczęła baczną inspekcję naszego pokoju. Zaniepokoiłam się, gdyż dawno nie widziałam jej w takim stanie. Zrozumiały był dla mnie fakt, że chciała o siebie zadbać ze względu na to, iż Harry postanowił zaprosić ją na Bal Bożonarodzeniowy, lecz nadal zadziwiało mnie jej pedantyczne nastawienie. Spojrzałam w stronę łazienki. Rozpromieniona Alex krzątała się ze szczotką w dłoni oraz próbką kremu do rąk. Przez chwilę odczuwałam wrażenie, że przebywam w salonie piękności. Alexandre zwyczajnie również ktoś zaprosił, a nawet pokochał na tyle, że jest aktualnie w udanym związku z ukochanym Aleshi'm. Nie jestem przeciwna ich uczuciom, a nawet pełna szczęścia, że nareszcie wyznali sobie, to co leży im na sercu. Zrobiło się strasznie uczuciowo, a ja nadal nie myślałam o swoim partnerze do jakże ważnej uroczystości Bożonarodzeniowej. Błagam, niech już będzie po wszystkim, bo nie zniosę dalszej świątecznej atmosfery. Fakt, lubię święta, ale nienawidzę gdy są przesadzone, sztuczne bądź przerysowane.
- Znalazłam! - Wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia okrzyk Ginny.
- Wiesz gdzie może właśnie się podziewać Malfoy? - wypaliłam. Przyjaciółka spojrzała na mnie krzywo, podeszła bliżej i położyła mi zewnętrzną stronę dłoni na czole.
- Dobrze się czujesz? - zapytała wytrzeszczając nieziemsko oczy.
- Jestem zdrowa, tak myślę.

~~~

Usiadłam na jednej z ławek przed klasą od transmutacji. Wlepiłam wzrok w ścianę nadal powtarzając w głowie to, co działo się w tajemniczej książce, którą ostatecznie pozostawiłam dla siebie. Nie chciałam, aby ktokolwiek postanowił mi ją zabrać. Miałam okropne przeczucie, że nie przypadkiem trafiła ona akurat w moje ręce. Może to właśnie w niej znajduje się odpowiedź na pytanie, które ostatnio zostało wycięte na mojej i Malfoy'a ręce. Dlaczego akurat spotyka to mnie i jego? To również tak naprawdę jest świetnym tropem do odnalezienia prawdy, której jednak staram się unikać. Póki jest dobrze nie warto rozdrapywać ran.
- Widziałaś gdzieś Alex? - przede mną zjawiła się Mal, czyli młodsza siostra Nore. Lekko się zdziwiłam, gdyż zazwyczaj dziewczynka nie chciała ze mną rozmawiać.
- Widzę ja niemalże codziennie - rzuciłam niechętnie.
- Paczka od rodziców, przekaż jej - Podała mi nieduży pakunek, którego stan wyglądał normalnie. Nie spodziewałam się tego, że młoda krukonka nic z nim nie zrobi. Znając jej niecne plany mogłabym nawet przykleić się do tego pudełka na zawsze, a nie dzieje się nic. Wzruszyłam lekko ramionami i schowałam paczkę do torby. Do zajęć pozostało jeszcze sporo czasu, więc wyruszyłam do biblioteki.

~~~

Na jednej z zaplanowanych tego dnia lekcji udaliśmy się wszyscy do większej sali. Zdziwiło nas to, przez chwilę myśleliśmy, że będziemy mieli prowadzone zajęcia w grupach, lecz Minerva szybko rozwiała nasze wątpliwości.
- Zebraliśmy się tutaj, aby przećwiczyć jeden z ważniejszych elementów Balu Bożonarodzeniowego, czli pierwszy taniec! - przemówiła nauczycielka. Można było na pierwszy rzut oka zauważyć ogromny zachwyt płci żeńskiej, natomiast przeciwną reakcję płci męskiej. Ja natomiast nie zareagowałam jakoś gwałtownie, ale też nie bardzo marzył mi się teraz taniec. Lekko ignorując dalszą część przemowy na temat tańca zaczęłam wodzić wzrokiem po sali w poszukiwaniu Cod'a. Zastanawiało mnie to, czy wyszedł już ze skrzydła szpitalnego, gdyż minęło już trochę czasu od pierwszego zadania. Po chwili ujrzałam jego sylwetkę w kącie. Stał wraz z niższym chłopakiem, który również był blondynem, a różnił ich od siebie jedynie kolor oczu i wyraz twarzy. Uśmiechnęłam się pod nosem. Zapewne był to wspominany przez niego przyjaciel, Michael. Wpatrywałam się jeszcze w niego chwilę, gdy nagle on również postanowił na mnie spojrzeć. Nasze spojrzenia się skrzyżowały. Poczułam lekkie ukucie w żołądku i natychmiastowo odwróciłam wzrok. Nie mam pojęcia co to miało znaczyć, a nawet nie chciałam wiedzieć. Zaczęłam lekko powstrzymywać zalewającą mnie falę gorąca.
- Koniec teorii, pora na praktykę! - kobieta pospiesznie wstała i stanęła po środku tłumu - Dobierzcie się zatem w pary!- wykrzyczała, a w sali momentalnie zrobił się gwar. Byłam nieco oszołomiona, gdyż nie wiedziałam kogo tak naprawdę dobrać.
- Można dziewczyna z dziewczyną? - zabrzmiał głos na końcu sali.
- Och, nie bądź głupia Patil! Oczywiście, że nie! - zaprzeczyła McGonagall. Lekko zachichotałam pod nosem i dałam krok do tyłu. Rozejrzałam się znów tego dnia. Fred trzymał się już za ręce z Angeliną, Georgę przechwycił puchonkę z piątego roku, a Ron wyrwał Hermionę. Jedynie ja stałam sama. Wnet poczułam, że ktoś złapał mnie od tyłu w talii i przyciągnął do siebie. Po chwili chwycił mnie delikatnie za dłoń i zakręcił mną tak, że staliśmy twarzą w twarz. Lekko zaczerwieniłam się i spuściłam wzrok.
- Codie - jęknęłam.
- Muszę ci jakoś wynagrodzić tą troskę w skrzydle - uśmiechnął się szeroko puszczając moją dłoń. Mimo wszystko odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam mu prosto w oczy - Z resztą, przyjaciele chyba robią takie rzeczy, nie?
- Jasne - szepnęłam. Bardzo lubiłam Codie'go, to nie tak, że go omijałam, a jego obecność była dla mnie okropna. Od pewnego czasu jestem w rozsypce. Moje serce daje mi się we znaki, a ja nie bardzo rozumiem co tak naprawdę odczuwam. Być może jest to coś więcej niż zwykła przyjaźń. Nie mam zielonego pojęcia! Wyrzucam te wszystkie myśli z głowy jak najdalej, lecz one nie dają za wygraną.
- Dziewczęta, połóżcie swoją lewą dłoń na ramieniu partnera! - rozkazała nauczycielka transmutacji. Niepewnie wypełniłam rozkaz.
- Teraz chłopcy, połóżcie swą prawą dłoń w talii partnerki! - Codi'e bez wahania złapał mnie w talii i uśmiechnął się.
- Wyluzuj, to jeszcze nie nasz prawdziwy taniec - szepnął. Zamurowało mnie. Jeszcze nie nasz prawdziwy taniec? Czy to brzmiało, jak zaproszenie na bal, któremu nie da się zaprzeczyć? Wszystko się miesza, nic nie rozumiem!
- A teraz powtórzcie moje i Nevill'a kroki zapętlając je! - przemówiła i zaczęła przepięknie tańczyć wraz z chłopakiem. Byłam pod wrażeniem. Nigdy nie widziałam kogoś tańczącego. Jedynie w mugolskiej telewizji udało mi się obejrzeć parę filmów tanecznych, lecz nie robiły podobnego wrażenia, jak ten na żywo. Po chwili byłam zmuszona powtórzyć kroki wraz z krukonem. Zaczęłam okropnie się denerwować, a moje nogi lekko drżały, natomiast Codie był naprawdę szczęśliwy, nigdy go takiego nie widziałam. Na jego widok lekko się uśmiechnęłam.
- Hej, nie stresuj się! Postaram się nie nadepnąć ci na stopę - uniósł lekko brwi w zabawnym geście. Zaśmiałam się cicho i postawiłam pierwszy krok. Zaczęliśmy nasz taniec. Nigdy w życiu nie robiłam czegoś podobnego. Kiedy ja posuwałam się do przodu, on do tyłu. Nasze ruchy idealnie się dopasowywały. Czułam się jak w bajce! Niedługo potem chłopak ostatni raz mną zakręcił i kiwnął głową w podziękowaniu za taniec. Szybko odwzajemniłam się uśmiechem i lekkim skinięciem.
- Nieźle tańczysz - stwierdziłam unosząc delikatnie brwi.
- To jak, powtórka w święta? - wypalił, a ja przybrałam rumieńców na twarzy. Tak, teraz już miałam pewność, że to zaproszenie, którego spodziewałam się jako ostatnie tego dnia.
- Pewnie! - niemalże krzyknęłam - To znaczy...
- Świetnie, jesteśmy umówieni! - spojrzał mi w oczy i delikatnie musnął mnie dłonią po policzku, po czym zniknął za moimi plecami. Co tak właściwie przed chwilą się stało?


--------------------------------

"These four lonely walls have changed the way I feel
The way I feel
I'm standing still
And nothing else matters now, you're not here
So where are you?
I've been callin' you
I'm missin' you"

----------------------------------------

Mam nadzieję, że krótki, ale satysfakcjonujący rozdział w pełni was zadowolił!
Nie pozostaje mi nic innego, jak pozdrowić wszystkich, którzy moje wypociny nadal czytają, gdyż to już rok i trzy miesiące od założenia mojego bloga i rozpoczęcia przygody z fanfiction i pisaniem! 
Ach, ta Leselie. Wokół tyle miłości, a mnie jedynie co czeka to randka z fizyką. :') 
Do następnego! <3 

2 komentarze:

  1. Wow!Tylko to jestem w stanie napisać.Cieszę się że wróciłaś tak bardzo brakowało mi twojego stylu pisania. Rozdział bardzo mi się podoba i w moim serduszku rodzi się mała nadzieja że rozdziały będą pojawiały się częściej ♡ Czekam na następną część 💕

    OdpowiedzUsuń
  2. Ah ta Leslie :D
    Taki uroczy nieogar uczuciowy ;D

    OdpowiedzUsuń